Małoletni mordercy z rosyjskiego piekła
Sięgnęłam po książkę Zachara Prilepina, bo byłam ciekawa, w jaki sposób rosyjską rzeczywistość przedstawi członek zdelegalizowanej Partii Narodowo-Bolszewickiej, weteran wojen czeczeńskich i zdeklarowany przeciwnik Putina. Szybko przekonałam się na własnej skórze, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła.
Bohaterem «Czarnej małpy» jest pisarz i dziennikarz, który bada sprawę brutalnego mordu dokonanego w niewielkiej wiosce na prowincji Rosji. Połowa mieszkańców jednej z kamienic została zamordowana przez dzieci. Nikt nie zna motywu ich działań, nikt nic nie słyszał, nikt nic nie widział. Jednocześnie w rodzinnym mieście bohatera działa tajne, rządowe laboratorium, w którym prowadzi się badania psychiatryczne na nieletnich, którzy zdradzają skłonność do przemocy. Dziennikarz dochodzi do wniosku, że te dwie sprawy muszą być z sobą powiązane.
Apokaliptyczna i apodyktyczna Rosja
Prilepin przenosi czytelnika m. in. do podziemnych cel, w których są przetrzymywani skazańcy, także tacy, którzy oficjalnie już dawno zmarli. Obok terrorystów, gwałcicieli czy dzieciobójców są tutaj również z pozoru całkiem zwyczajne i niewinne dzieci, które jednak skrywają morderczą naturę.
Jako przeciwwagę dla tych małoletnich zabójców autor wprowadza do powieści dzieci głównego bohatera, chłopczyka i dziewczynkę, zawsze mówiących jednym głosem i bezkrytycznie wpatrzonych w swego ojca. Jednak nawet oni są w swej niewinności i naiwności trochę nierzeczywiści, niczym roboty, których arsenał gestów i słów został zaprogramowany w taki, a nie inny sposób.
Życie rodzinne bohatera stanowi drugą, po sensacyjno-kryminalnej, oś powieści. Choć wydawałoby się, że osobiste perypetie dziennikarza powinny być tylko tłem dla kryminalnej intrygi, w rzeczywistości to one kształtują fabułę powieści. Motywy działań dziennikarza są niejasne, trudno określić, czyim interesom mają służyć — jego własnym, gazety, dla której pracuje, czy może jeszcze jakieś trzeciej, nieznanej siły... I kim tak naprawdę jest Szarow? To chyba najbardziej zagadkowa postać powieści, pojawia się tylko na chwilę, lecz można odnieść wrażenie, że to on pociąga za wszystkie sznurki i tylko on zna odpowiedzi na pytania — także te, które jeszcze nie zostały zadane.
Sprzeczny świat
Prilepin maluje ponury obraz współczesnej Rosji. Prostytucja, korupcja, samowola władzy, upadek wartości, amoralność... Długo można by wymieniać. Atmosfera napięcia i niepokoju towarzyszy czytelnikowi przez cały czas. Ludzie, których spotyka na swej drodze główny bohater, są bezbarwni i obojętni na wszystko, ale przede wszystkim brakuje im nadziei i energii, które mogłyby odmienić ich los.
W «Czarnej małpie» wszystko się miesza: przeszłość z teraźniejszością, szaleństwo z rozsądkiem, realizm z groteską, zbrodnia z niewinnością... Właściwie nie wiemy, co wydarzyło się naprawdę, a co jest subiektywną oceną bohaterów lub manipulacją władzy. Ten nadmiar epizodów, które nic nowego do utworu nie wnoszą, a jedynie zaciemniają jego sens, może się nie podobać. Wygląda to troszkę tak, jakby Prilepin nie mógł się zdecydować, czy chce stworzyć powieść obyczajową, sensacyjno-kryminalną, a może polityczną, przy czym koniecznie chciał wpleść w narrację mity i przypowieści. Jak na 250 stron powieści to stanowczo za dużo. W rezultacie «Czarna małpa», która miała naprawdę duży potencjał, wypada przeciętnie.
Kamila Buszka, reflektor, 06.01.2014