Rosyjskie piekiełko
Ani to thriller, ani powieść obyczajowa.
Największa chyba dziś nadzieja rosyjskiej prozy Zachar Prilepin po wspaniałym debiucie napisał bardzo dobrą – nominowaną do rosyjskiego Bookera – „Sańkję”. Teraz powraca zaś do nas dzięki przekładowi „Czarnej małpy” – książki grzeszącej tym, czego choćby w debiutanckich „Patologiach” nie można by się doszukać: niepotrzebnym nadmiarem. Ani to thriller, ani powieść obyczajowa. Fabuła jest wydumana – przedziwne śledztwo głównego bohatera, pisarza i dziennikarza, w sprawie dokonywanych przez dzieci zbrodni, toczy się na tle rozpadu jego życia osobistego.
Najciekawsze są uwagi na temat rosyjskiej rzeczywistości. Także językowo „Czarna małpa” miewa świetne momenty. Jednak te pozytywne akcenty są przytłoczone m.in. przez całkiem niepotrzebne przypowieści bohaterów (pierwsza jest quasi-mitem, druga brzmi jak historia ugandyjskich „dzieci Kony’ego”). Jeśli Prilepin chciał ukazać degrengoladę, rozpad jaźni, i napisać swoją „Wściekłość i wrzask”, udało mu się to nieźle, ale jeszcze nie czyni z „Czarnej małpy” dobrej powieści.
Krzysztof Cieślik, Polityka.pl - 19 listopada 2013