Zachar Prilepin. Sankja.
Wydane przez
Wydawnictwo Czarne
Choc w wielu recenzjach podkresla sie przede wszystkim polityczny wymiar tej powiesci, ja postaram sie – jako, ze od politycznych dywagacji jestem daleka – zauwazyc zycie poza rewolucyjne bohatera. Do mnie najbardziej przemowily chwile rodzinne.
Sasza pochodzi z rodziny, w ktorej sila jest w kobietach. Jego babcia stracila trzech swoich synow. Kazdego z nich zegnala z wielka rozpacza, bo kazdy z nich byl czastka jej. Ciekawa obserwacje poczynil wnuk tej silnej kobiety – nie umiala przeniesc swojej milosci z syna na wnuka, nie czula sercem, iz Sasza to przeciez krew z krwi jej ukochanego syneczka – Wasi. Stara kobieta wciaz rozpamietywala utrate dzieci, a jednoczesnie w pelni pogodzila sie z nadchodzaca smiercia swojego meza. Zblizajace sie kolejne nieszczescie nie zdolalo zachwiac jej wola zycia.
Wstrzasajacy byl dla mnie opis ostatniej drogi ojca Saszy. Gdy zmarl w miesci, najblizsi postanowili pochowac go na wsi, z ktorej sie wywodzil, tak jakby chcieli oddac go pod matczyna opieke. Zona i syn Wasi wynajeli auto, ktore mialo ich dowiezc do wskazanej wsi, jednak z powodu zasp snieznych kierowca rozmyslil sie na 17 km przed dotarciem do celu. Sasza wraz z przyjacielem ciagneli zatem za soba trumne obwiazana sznurkiem. Skrzynia zapadala sie w sniegu, spadala do kolein, stawiala opor, a oni coraz bardziej zmarznieci, coraz bardziej glodni i wsciekli szli przed siebie, mimo zmroku i kasajacego chlodu. Jedzenie i wodka dzwigane przez matke Saszy odgonily nieco wizje nocy spedzonej na lesnej drodze w towarzystwie ostyglego juz dawno ciala.
Rosja sportretowana przez Prilepina jest szara, brudna, pijana i zaangazowana politycznie. Jest tu czas na ucieczke, wiezienie, demonstracje, aresztowania i katowanie palkami. Ale jest tez czas na bliskosc, rodzine, wspomnienia i przyjaciol.
Dla kogos podobnego mnie w ignorancji politycznej „Sankja” moze byc trudna lektura. Ale przeciez czasami warto siegac po trudne, by poszerzac horyzonty…