O PATOLOGIACH NIE TYLKO WOJENNYCH
Kiedy przed dwoma laty Wydawnictwo Czarne opublikowalo prowokacyjna i wyrazista powiesc Zachara Prilepina „Sankja”, wydawalo sie, ze to kwestia czasu, aby polskiemu czytelnikowi pozwolono poznac „Patologie” albo „Grzech”. Czarne postawilo na debiutancka ksiazke autora i oto mozemy przeczytac opowiesc o mlodym rosyjskim zolnierzu, ktory wraz z oddzialem Specnazu wkracza do Groznego. „Patologie” to proza wzbudzajaca emocje, choc pozornie bardzo statyczna. To ksiazka rozpieta gdzies miedzy bezkompromisowoscia i okrucienstwem wojennej codziennosci (bo przeciez zasadnicza czesc fabuly opowiada o codziennosci w ogarnietej wojna Czeczenii), a liryzmem rozwazan o sile milosci i przywiazania, ktore stanowia sedno retrospekcji dotyczacych mlodosci glownego bohatera, Jegora Taszewskiego. „Patologie” tworza dramatyczny obraz wojennego piekla widzianego oczyma szeregowych specnazowcow, ale i idylliczny wrecz swiat subtelnych doznan, ktore ksztaltuja mlodego Jegora u boku Daszy. To ksiazka, ktora ma bohatera prowadzacego, ale jednoczesnie ksiazka z wyrazistym bohaterem zbiorowym. Zanurzona w autobiografii Zachara Prilepina opowiesc o czeczenskiej wojnie i rosyjskiej milosci jest powiescia niepokojaca i taka, wobec ktorej nie mozna pozostac obojetnym. A przeciez – jak mowi Dasza – „Tam, gdzie konczy sie obojetnosc, zaczyna sie patologia”.
Biografia Jegora Taszewskiego, ktora poznajemy rownolegle z jego wojennymi perypetiami, przypomina nieco biografie Saszy Tiszyna z „Sankji” i dosc wyraznie widac, ze mamy tutaj do czynienia z tym samym pisarzem, ukrywajacym w swych dzielnych powiesciowych mezczyznach wszelkie leki i kompleksy nieporadnych chlopcow. Jegor tak jak Sasza we wczesnym dziecinstwie traci ojca i jego brak bedzie stale wplywal na dalsze zycie bohatera. Taszewski znajduje sie takze w orbicie wplywow silnej kobiety. Tak jak Tiszyn wzgledem matki i babki, tak Jegor wobec kochanki odczuwa przede wszystkim potrzebe dzieciecej akceptacji i jest podlegly sposobowi, w jaki traktuja go kobiety. Projekcja fantazji i urojen, jaka ukryta byla w czesto brutalnym i bezkompromisowym dzialaniu aktywisty Tiszyna, w „Patologiach” tuszowana jest przez meskosc zolnierza walczacego w imie chwaly ojczyzny. Prilepin ponownie buduje postac mezczyzny dzielnego i odpornego na wstrzasy, ale emocjonalnie rozchwianego i dazacego do celu bez wyraznego zapatrywania na to, co bedzie, gdy cel zostanie osiagniety. I choc otwarte zakonczenie „Sankji” rozni sie od wyraznie zamykajacego zdarzenia epilogu „Patologii”, obie ksiazki zmuszaja do zastanowienia sie nad tym, co czeka ich bohaterow w przyszlosci. Stad tez uczucie niepokoju i stwierdzenie, iz „Patologie” to ksiazka niepokojaca. Znajac dwie publikacje Prilepina, moge chyba wysnuc wniosek, ze tak bardzo niejednoznacznego i nieprzewidywalnego wspolczesnego pisarza rosyjskiego nie ma.
Przewidywalne sa natomiast losy zolnierzy opisane w powiesci. Znaczacy jest tutaj moment wkroczenia i opuszczenia Czeczenii. Symboliczny wjazd do Groznego laczy sie z zastrzeleniem dogorywajacego psa. Wyjazd do Rosji skutkuje zabraniem ze soba innego psa, z miejsca obdarzonego cieplymi uczuciami. Biorac pod uwage, ze duza role we wspomnieniach Jegorowa odkrywa jego suka, nie sposob nie dostrzec, iz w tej psiej symbolice zawarta jest takze sciezka interpretacyjna utworu. Oddelegowani do Czeczenii zolnierze wiernie wypelniaja rozkazy swych dowodcow i chociaz wielokrotnie nie widza w nich sensu badz watpia w powodzenie rozpoczynanej wlasnie akcji, podazaja za ciosem i robia, co do nich nalezy. To dzielni i silni mezczyzni, a jednoczesnie psy wojny. Ich poczynania opisywane sa z chirurgiczna wrecz precyzja, zas momenty, w ktorych zolnierze probuja komentowac to, co robia, swiadcza o ich oddaniu pani-Rosji, ktora kaze atakowac, gryzc, warczec i aportowac, a po dobrze wykonanym zadaniu nie zawsze pochwali.
Zdarzenia w „Patologiach” to codzienne, pelne dramatyzmu chwile zolnierskiej niedoli . To krew rannych i zabitych, gruz niszczonych budynkow, twarda szkola zycia, w ktorej odnajda sie jedynie ci, ktorzy wiernie wykonuja rozkazy. To nieludzki swiat stworzony przez ludzi i rzeczywistosc, w ktorej symbolicznie dokonuje sie rozpad. A przeciez wszystko dookola sie rozpada. Dodatkowo dzielni specnazowcy walcza w obronie czegos, co im sie nalezy i co jest przeciez czescia ich ojczyzny, a sa tak naprawde w miejscu, ktorego obcosc czuja na kazdym kroku, obcosc czajaca sie nawet w atmosferze („Cos tu jest nie tak z powietrzem, ma jakis inny smak. Jest geste i wilgotne. U nas bylo cieplejsze i bez smaku”).
Posrod towarzyszy broni Jegorowa wyrozniaja sie Hasan i Mnich. Pierwszy jest polkrwi Czeczenem, ktory obecnie bez wiekszych wyrzutow sumienia jest w stanie strzelac do swych kolegow z podworka. Drugi uczestniczy w dzialaniach zespolu z glebokim przekonaniem, iz wojna jest czyms zlym i czyms, co Bog potepia. W Groznym nie ma jednak Boga. Jest pustka, glucha cisza przerywana odglosami wystrzalow, bombardowan i detonacji, jest ludzka nienawisc, zlosc i walka, w ktorej tak naprawde nie ma wygranych, a widac tylko trupy.
Brutalizacja wojennej opowiesci jest tym wieksza, im bardziej nasycone emocjami sa wspomnienia Taszewskiego z czasu, kiedy wiodl spokojne zycie wraz z ukochana Daszenka, do ktorej pragnie wrocic. Okladka Kamila Targosza doskonale obrazuje zasadnicze przeslanie ksiazki, bo jest to przeciez opowiesc o wojennej niedoli, nad ktora unosi sie zjawiskowa pieknosc, tak samo subtelna i delikatna, jak dramatyczna jest rzeczywistosc oddzialu Specnazu. „Patologie” sa takze powiescia drogi, wedrowki ku meskiej inicjacji wojennej. Drogowskazem staja sie – przynajmniej dla Jegora Taszewskiego – wspomnienia kobiety, dzieki ktorej po zakonczeniu wojenki mozna wrocic po prostu do normalnego zycia.
Czy bohaterowie Prilepina moga potem zyc normalnie? Czy naznaczeni smiercia wspoltowarzyszy i krwia na wlasnych rekach, beda w Rosji wiesc spokojny zywot mezow, ojcow, kochankow? Przeciez to jest mozliwe, o czym swiadczy biografia samego autora. Czemu zatem sluza „Patologie”? Dlaczego wszystko, co robia zolnierze Prilepina, musi byc naznaczone pietnem odstepstwa od norm? Mysle, ze jest to takze wyrazny komentarz do istoty wojny czeczenskiej w ogole. Jakze bowiem znaczacy jest finalowy gest strzelania do tablicy z napisem „Czeczenia”, ktorego mimo wszystko zniszczyc sie nie da…
Odwazna, trudna i bardzo, bardzo niepokojaca proza. Prilepin odslania patologie, o jakich istnieniu nawet nie zdajemy sobie sprawy.
Zachar Prilepin: „Patologie”. Przel. Malgorzata Buchalik. Wydawnictwo Czarne. Wolowiec 2010 [seria: Inna Europa, inna literatura].