Ja jestem Rosjaninem
Zachar Prilepin przyjechal do Lublina, za poltorej godziny ma spotkanie z czytelnikami, siedzimy przy stole, posilamy sie, popijamy.
Lubie wolnosc, cenie ja, jest mi niezbedna jako dziennikarzowi, pisarzowi, czlowiekowi. Nie, nie jestem demokrata, raczej powiedzmy, ha - demokrata antyliberalnym. Uwazam, ze narody maja prawo wplywac na losy swoich krajow. Dlatego nienawidze liberalizmu, socjaldarwinizmu, nienawidze mitu o ekonomii rynkowej.
Redakcja
Zachar Prilepin: Jest chleb?
Kazimierz Malinowski: Jasne. Soli?
Nie, jest w porzadku.
Pawel Goloburda: Zaczynamy to interwiu.
KM: Jak to sie stalo, ze na czele nazboli stanely tak rozniace sie osoby- Limonow (Eduard, pisarz), Letow (Jegor, wokalista Grazdanskoj Abarony) i Dugin (Aleksandr, historyk, teoretyk geopolityki), co w tym towarzystwie robil Dugin?
Dugin byl wtedy w centrum radykalnej politycznej dzialalnosci, zaczynal, wspolnie z Barkaszowem, w kregach skrajnych nacjonalistow ze stowarzyszenia Pamiat'. Zblizenie z Limonowem nie bylo niczym niespodziewanym. Naprawde niezla ta wasza wodka.
KM: Hm, tak znikad pojawilo mi sie pytanie, czemu zginal w tamtej katastrofie general Liebied'?
On byl juz czlowiekiem w Rosji zapomnianym, nikogo nie interesowal, stracil autorytet. Rosja przeszla marsz do wladzy sporej grupy generalow, Ruckoj, Gromow, Liebied' bywali gubernatorami, uczestniczyli w kampaniach prezydenckich, ale okazali sie bardzo slabymi zarzadcami, nie zdobyli powazania.
KM: A jakie sa twoje polityczne poglady, nacjonalbolszewizm to nadal twoje credo?
Tak, oczywiscie tak.
KM: Nazbole sa w opozycji do wladzy Putina, czy zwiazki Limonowa z Bieriezowskim z tego wziely poczatek?
Bieriezowski zawsze duzo mowi o wspieraniu opozycji, ale nie ida za tym konkrety.
KM: A teraz w Rosji jest dobry gospodarz - Putin, postawil ja na nogi, czy jako szczery patriota masz cos przeciw niemu?
Mysle, ze to, co mowisz, to wielki mit. Putin nie jest dobrym gospodarzem, prawie nic nie zrobil dla armii, niewiele dla gospodarki. Teraz, kiedy w Rosji zaczyna sie kryzys, ogol zaczyna rozumiec, ze cale te osiem lat jego rzadow to stracony czas. Mielismy szczescie z gwaltownym wzrostem cen ropy, dzieki temu moglibysmy zrobic rzeczywiscie ogromny skok, zreorganizowac przemysl, rolnictwo, wzmocnic armie itd. Ale nic takiego sie nie stalo. Znam od srodka wojsko, orientuje sie w kwestiach rolnictwa, wszystkie te pieniadze z nafty tajemniczo sie rozplynely. Putin roztacza wokol siebie aure odnowiciela, tego, kto podniosl Rosje z kolan. Mowia, ze za Jelcyna wszystko sie rozpadlo, a za Putina rozpoczal sie rozkwit, trzeba zrozumiec, ze cala roznica polega na skoku cen ropy, ale te ogromne srodki zostaly glupio roztrwonione.
KM: A czy druga wojna czeczenska i wojna z Gruzja nie pokazaly, ze potrafi dobrze dowodzic?
Daj spokoj, Czeczenia, Inguszetia i Dagestan to nadal bardzo niebezpieczny rejon, a Gruzja, coz, z ta swoja niezdarna armia i wariatem Saakaszwilim, nie byla powaznym przeciwnikiem. W walce z nimi mielismy powazny atut, po naszej stronie bila sie czeczenska brygada Wschod, a Czeczency bic sie potrafia.
KM: Wiem, co mi odpowiesz, ale... Zaczyna dzialac satelitarny system nawigacji GLONASS, nowoczesne typy uzbrojenia wchodza do seryjnej produkcji, ot, helikopter Akula, wieloglowicowe rakiety balistyczne Bulawa, Siniewa, taktyczne Iskandery, u Amerykanow tego przeciez nie kupiliscie.
Bardzo powoli wchodza na uzbrojenie, wiecej gadania niz konkretow. Dysponujemy najwyzej dziesiata czescia amerykanskiego potencjalu militarnego. Trzeba dostrzegac proporcje. Z taka Gruzja sobie poradzilismy. Czeczenia byla za to mocnym przeciwnikiem i dziesiec lat bylismy tam uwiklani. Zdrowia!
KM: Zdrowia! No to jakim sposobem stworzyc eurazjatyckie imperium, o ktorym marzyl Dugin?
Nie bede odpowiadal za Dugina, nie wiem, o czym marzyl. Mnie zadowala wewnetrzne terytorium Rosji. Zeby je ochronic, zaczac nalezy rzecz jasna nie od kwestii wojskowych, ale politycznych. Od stworzenia jakiejs nowej ideologii przyszlosci, jakiejs nowej koncepcji zwiazkow miedzy wladza a narodem. W Rosji nie ma systemu stalych wspolrzednych, nikt tu nie wie, po co zyje, co bedzie jutro, co to jest wladza, czemu powinien jej wierzyc. W tym sensie w Rosji panuje chaos. Coz armia, w najblizszej dziesieciolatce Chinczycy nas nie napadna. Atomowa rownowaga strachu.
KM: Mowisz chaos, w latach 30. tez mowili, ze w Rosji chaos, nieporzadek, a potem byla wojna i Berlin.
Nie, wtedy byla zywa ideologia, ktorej wierzyla wiekszosc spoleczenstwa. Duchowa mobilizacja, wielkie budowy, tempo rozwoju gospodarki bylo imponujace. Nie podejrzewasz chyba, ze jestem stalinista, ale to sa fakty.
KM: Czuje, ze tesknisz za tego rodzaju ideologia, co zjednoczy spoleczenstwo, wskazujac wspolny cel. Gdzie szukalbys jej zrodla?
Nie ma takiej gotowej idei. Nie jestem filozofem, ekonomista ani socjologiem. Jeden czlowiek jej nie zmontuje. Moze sie pojawic w wyniku interakcji bardzo roznych sil politycznych. Trzeba stworzyc nowy parlament, nowe pole dla politycznego manewru. Zlikwidowac polityczny monopol Putina i Miedwiediewa, dwuglowego prezydenta.
KM: Jestes demokrata?!
Lubie wolnosc, cenie ja, jest mi niezbedna jako dziennikarzowi, pisarzowi, czlowiekowi. Nie, nie jestem demokrata, raczej powiedzmy, ha - demokrata antyliberalnym. Uwazam, ze narody maja prawo wplywac na losy swoich krajow. Dlatego nienawidze liberalizmu, socjaldarwinizmu, nienawidze mitu o ekonomii rynkowej.
KM: Pawel, nie pijesz?
Ja pije kazdego dnia juz od czterech lat, ale to trzeba juz ukrocic.
KM: Najwazniejsze, zeby nie stracic przytomnosci.
Mialem tak czasem, ze przychodzilem do telewizji zupelnie pijany. Zadawali mi pytania, od razu je zapominalem, ale zaczynalem mowic, to byl kompletny koszmar. Absurd.
KM: Kiedys moj kolega nagral mi Grazdanska Abarone z Janka na wokalu, wedlug mnie Letow przy niej wypada blado.
Coz, sluchalem raczej innej muzyki. Griebienszczikowa, Akwarium.
PG: Chcialem zapytac przy okazji o piosenki z Czeczenii.
W Czeczenii sluchalismy kiepskiej muzyki. Takie samorobki pod gitare, ktore robili zolnierze, omonowcy, specnazowcy. I co ciekawe, wszystkie te piosenki byly takie smutnawe: „poslali nas na wojne, koledzy, zabija nas tu wszystkich” itd. A jak kupowalismy kasety czeczenskich bardow, tam bylo bardziej zywiolowo: „zabijemy wszystkich ruskich, smialo, gonmy ich!”. To bylo bardzo dziwne.
KM: Coz, Czeczency pokazali...
Tak, bili sie dzielnie. Nasi tez niezle, ale bez ducha: pigulki, strzykaweczki. Pamietam z Czeczenii niezrozumiale decyzje dowodztwa. Bywalo, zaganialismy czeczenskie formacje w gory, okrazali, i bylismy gotowi do ich zbombardowania, a potem telefon z Moskwy, stop, oglaszaja zawieszenie broni. Co dwa-trzy miesiace zawieszenie broni. A ci dyslokuja oddzialy, liza rany, kupuja bron i znowu zaczynaja. To byl zupelny koszmar.
KM: Tak, sporo dziwnych momentow bylo w pierwszej i drugiej wojnie czeczenskiej, te wybuchy w blokach na terenie Rosji, rajd Hattaba na Dagestan, o ktorych mowiono, ze to prowokacja rosyjskiego wywiadu. Bez obrazy, to samo coraz czesciej mowi sie o 11 wrzesnia, ze to byla wewnetrzna robota...
- Mysle, ze cos w tym jest, to znaczy nie sadze, zeby Putin czy Bush wydali polecenia, ale gdzies tam na poziomie specsluzb funkcjonowaly dziwne kontakty.
PG: Jak mozna po studiach filologicznych trafic do pracy w milicji?
Po pierwsze, w tradycji rosyjskiej literatury to zupelnie zwykla rzecz, Tolstoj, Lermontow, oni byli na Kaukazie, prowadzili „zaczystki”, ze wspome tylko najbardziej slawnych, a bylo tez wielu innych oficerow-literatow.
KM: Wszystkie nadzieje rosyjskiej literatury pchaja sie na kaukaskie praktyki.
Moja sytuacja byla prosta, szukalem pracy, a ze podobala mi sie bron, pomyslalem, mezczyznie do twarzy z automatem. Zawsze mialem dobre wyniki w lekkiej atletyce i strzelectwie. Poszedlem wiec do specnazu, przeszedlem niezbedne cwiczenia. Kiedy sie tam zglosilem, trwala juz wojna w Czeczenii i wiedzialem, gdzie dostane delegacje.
KM: Miales juz wtedy zone?
Nie, zone mialem, kiedy szedlem na druga wojne czeczenska. A wtedy bylem zupelnie sam, bylem pewny, ze smierci nie ma, ze nic mi sie zlego stac nie moze, ani przez sekunde nie mialem watpliwosci.
KM: Na jednym zdjeciu z wojny siedzisz z automatem, a spod plecaka wystaje ksiazka, pamietasz, jaka to byla?
Nie pamietam tego zdjecia, ale chlopaki zawsze sie dziwili, ze ciagle z ksiazkami laze. Mialem tam Nabokova, Czechowa, bywalo, podchodzil do mnie dowodca, bral ksiazke, potrzasal nia i pokrzykiwal – patrzcie, debile, pijaki, ot porzadne chlopaczysko, Czechowa czyta!
KM: Zaczytanego zolnierza latwo trafic, wrog nie uszanuje, ze wlasnie najciekawszy fragment i przeszkadzac nie godzi sie.
Ha ha, no nie, w czasie pacyfikacji to nie byly czytelniane warunki.
PG: Czy kiedy szedles do milicji, to bylo troche w tym patriotyzmu?
Robilem to tylko dla siebie, wtedy bylem zupelnie apolityczny.
KM: A co teraz znaczy dla ciebie ojczyzna?
To sie zaczelo, kiedy pojawily sie dzieci. Swiadomosc, ze beda zyly w tym kraju, a on koszmarny. Kocham je, sa bezbronne. Kiedy bylem sam, nie balem sie niczego, bylo mi wszystko jedno. Nie myslalem serio o patriotyzmie. Wszystkich jadacych do Czeczenii poddawano badaniom psychologicznym. Bylo w ankiecie takie pytanie: po co jedziesz do Czeczenii? Jeden chlopak napisal: sprobowac psiego zycia. To byla najbardziej prawidlowa odpowiedz. Po prostu sprawdzic sie.
PG: Jak to tam na co dzien wygladalo?
Pobudka o 7.30, no, o 8, myjemy sie, a potem zazwyczaj albo konwojowanie ladunkow, albo zaczystki [troche jak „pacyfikacja”, ale inny wydzwiek nieco, „czyszczonko” byloby lepsze – przyp. KM]. Konwojowalismy tez generalicje albo wyzszych oficerow, bylismy po prostu ochrona osobista. Albo wieksze zaczystki, maszerujemy w jakis rejon, gdzie pojawiali sie bojownicy, i przeprowadzamy poszukiwania, rewizje w domach itd.
PG: Pamietasz jakies szczegolnie dramatyczne historie?
Byly momenty dramatyczne i byly smieszne. Nie wspomnialem jeszcze o rutynowych patrolach. Zwykle od 9 do 17 jezdzilismy po Groznym, poki bylo jasno, wtedy bylo tez jasne, ze miasto jest w rekach rosyjskich „federalow”. Po zmroku przeciwnik byl zuchwaly. Wieczorem i w nocy nikt po miescie nie jezdzil. Wszyscy zamykali sie na posterunkach i w koszarach. Kiedys zdarzylo sie, ze poborowe pacany, 18-letni nowicjusze wzieli kamaza i pojechali gdzies za wodka. Robi sie wieczor, potem noc, a oni przepadli. No i podrywaja nas, specnaz, zeby pacanow szukac. My sami juz troszke pijani, wsiadamy do dwu gazikow i jedziemy w nocne miasto na przejazdzke, jest dosc strasznie i troche smiesznie. No i pojawia sie nagle ten kamaz, nasze zagubione sierotki, calkiem pijane, sie z niego wysypuja. Jechal z nami pulkownik ze sztabu, co sie tymi chlopakami przejal, zgarnal ich na bezpieczny nocleg do najblizszej bazy, nas pytal, czy zostajemy, bo noc byla z tych mniej spokojnych, tu i tam strzelanina niesie sie, alesmy do siebie woleli, choc droga powrotna dluga, z piesnia na ustach wracalismy. Byly i tragiczne momenty, pod ostrzalem, kierowca, z ktorym jechalem dostal kule w glowe, to byla literacka sytuacja, dzien wczesniej dowiedzial sie, ze urodzila mu sie corka. Bylo tego duzo wiecej, ale nie bardzo lubie o tym rozmawiac.
PG: Jasne, ale chyba nie dziwisz sie, ze nas to pasjonuje.
KM: Lepiej sluchac tego Zyda, co o Afganistanie spiewal, no, „i gaaariel Be-Tee-eeR!”
Rozenbaum?
KM: Tak! „Ach kakowo druzka patierial ja w baju!”
Fajne piesni, z Czarnego tulipana. Ma sie dobrze, prowadza sie z biznesmenami z Jedynej Rosji w Petersburgu, on sam z Pitra, jak to mowia, przyssal sie.
KM: A co myslisz o tych panach - Gusinskim, Bieriezowskim, i o ich wygnaniu z Rosji przez dobrego gospodarza Putina?
Rzecz w tym, ze Bieriezowski i Gusinski mieli bardzo duzy wplyw na Jelcyna. Mieli tez duzy udzial w wyniesieniu Putina do wladzy. A on nie chcial byc od nich zalezny. I pod haslem walki z oligarchami sie z nimi rozprawil. Ale jest wielu innych oligarchow, takich jak Deripaska czy Patalin, maja sie przy nim niezle i tworza siec scislych powiazan.
KM: Czy nie ma tu jakichs zbieznosci z geneza, ktora sugerowal Solzenicyn w Leninie w Zurychu czy Archipelagu Gulag, piszac o bolszewickiej rewolucji jako narzedziu zydowskiego ruchu emancypacyjnego?
- To dwie rozne historie. Po pierwsze, nie zgadzam sie z Solzenicynem, bo choc Zydzi aktywnie uczestniczyli w wydarzeniach rewolucji 1917 roku, to jednak nie oni ja przeprowadzili. Rosja w pazdzierniku byla w rozpadzie, wczesniej juz car zrzekl sie tronu, byl calkowity chaos i burdel. Stary porzadek zmiotla ogolnonarodowa wola, ktora sie przejawila w poteznym poruszeniu mas. Partia bolszewikow nie byla ani najliczniejsza, ani najsilniejsza. Dzialaly inne prezne partie, eserzy (socjal-rewolucjonisci), mienszewicy, czarnosecincy, kadeci (konstytucyjni demokraci). Po prostu bolszewicy byli najsmielsi, najbystrzejsi i najbardziej agresywni, no i mieli genialnego przywodce. Co zas sie tyczy spraw wspolczesnych, rzadow Jelcyna i Putina, bylo wielu Zydow w kregach wladzy, i wygnanie kilku z nich przez Putina tej sytuacji zasadniczo nie zmienilo, w ich miejsce pojawili sie inni, rowniez bogaci i wplywowi. Jak kazdy rosyjski pisarz jestem troche antysemita, ale nie wierze w jakis ich mroczny spisek, to mity.
KM: Dopiero zaczynamy rozmowe, to wybacz, ze tak skacze z tematu na temat.
Nic nie szkodzi, w Rosji mowia - lepiej pieprzyc niz worki nosic.
PG: To teraz moze o tym, w jaki sposob oficer milicji staje sie opozycjonista.
Nic w tym zdumiewajacego, praca w OMON-ie to praca jak kazda inna. Mozna pracowac w fabryce, mozna w szkole, mozna w OMON-ie. Bylo tam wielu chlopakow o lewicowych pogladach, i komunistow tez, w pracy apolitycznieli, jesli bylo trzeba, rozganiali dowolna demonstracje.
KM: Toz to nihilizm! Kumpla po drugiej stronie pala, sory bracie, jestem w robocie, nie przeszkadzaj.
Taa. No coz, sa tak zwane wymogi bytowe. Pracowalem w drogowce, kiedy w '98 w Rosji zapadl sie system finansowy. Zarabialem trzysta rubli, wtedy urodzilo mi sie pierwsze dziecko, starczylo tego na dwie puszki mleka. No i zatrzymywalismy samochody i pobierali myto. Trwalo to z miesiac albo dwa, az zrozumialem, ze to prosta droga do kryminalu. Zaczalem szukac innego zajecia, wzialem sie za dziennikarstwo, zaczalem zajmowac sie polityka i polityczna dzialalnoscia, tak doszedlem do opozycji. Chociaz jeszcze wczesniej, jeszcze za moich omonowskich czasow poznalem Limonowa, przyjezdzal do Dzierzynska przemawiac na mityngach. Powiedzialem mu, ze jesli zacznie sie rewolucja, to jako czlowiek ze specnazowskim doswiadczeniem wezme w niej udzial.
KM: Jest w koncowce Sankji motyw specnazowca, ktory pomaga organizacji rewolucjonistow zdobyc bron z milicyjnych magazynow. Cos mi swita.
Taak, myslalem o tym, wiem, jak to sie robi, ale porzucilem tego rodzaju projekty. Teraz znaja plan i on nie zadziala, ha ha! Kiedy posadzili Limonowa i wydawalo sie, ze sytuacja rewolucyjna jest bliska, przemysliwalem rozne schematy organizowania przewrotu, ten opisany to niejedyny, mam jeszcze opracowane inne pomysly.
KM: Heej, opowiedz nam o nich! Wymienmy sie nimi! Powiem ci, z mojego dzisiejszego punktu widzenia, a mlody juz nie jestem, kombinowanie, jak wykoleic panstwowa maszyne to durnoty, ona runie pod wlasnym ciezarem, zawal, kolaps.
- Slusznie, slusznie, staruszku, rewolucja nie wybucha, bo maja na nia ochote bolszewicy czy Zydzi, tylko dlatego, ze struktury sie krusza. Wszystko sie rozwalilo i rozpadlo, trzeba jak Lenin po prostu brac wladze, lezy na ulicy.
KM: Zimowego broni, jak wtedy, tylko zenski batalion? [...]
PG: Z pytan porzadkowych. Jak tobie wlasciwie na imie, Jewgienij czy Zachar?
To trzeba uslyszec z melodia rosyjskiego, Jewgienij brzmi nieco obco, po inteligencku. Zachar - w tym imieniu jest swojska krzepa. Zastanawialem sie, czy nie wziac po pradziadku Polaku wersji Jewgienij Lawlinski, ale myslalem, myslalem i wybralem wersje brzmiaca brutalniej.
PG: To ktore jest twoje prawdziwe nazwisko?
Polski pradziadek byl ze strony matki. Po ojcu dostalem Prilepin.
PG: A jak pradziadek sie w Rosji znalazl?
Przyjechal do Rosji, kiedy Polska byla wewnatrz jej granic. Bral udzial w pierwszej wojnie swiatowej, byl kawalerem Orderu sw. Jerzego, potem wzial udzial w ruchu rewolucyjnym, a po rewolucji zostal komisarzem w armii. A kiedy Polska zaczela sie oddzielac, i rodzina Lawlinskich sie rozpadla. On i jego brat zostali, a ich siostry, ktore nienawidzily sowieckiej Rosji i Rosji w ogole, wrocily do Polski.
KM: Podobno rosyjscy krytycy cie zaglaskuja, entuzjasci przewrotu czy twojego stylu?
No nie, jest troche krytykow, ktorzy mnie nie lubia, rozni liberalowie i Zydzi, niewielu ich, ale sa.
KM: W Sankji jest o milosci do ojczyzny, ale bez ksenofobii, nawet jest otwartosc na innych niz Slowianie. Jestes uczciwym obywatelem, to czys Zyd, czys Kaukaziec, w porzadku, jestesmy kolegami.
No sa jednak tacy Zydzi, ktorzy wszedzie znajduja antysemityzm. Powiesz „silna Rosja” - antysemityzm. O tym nie trzeba mowic, bo to nie przystoi. Kiedy przyszedlem do gazety, chcialem nazwac swoja rubryke Rosyjskie spojrzenie, redaktorka byla Zydowka, i rzecze mi ona: tak nie mozna, cos ty, to jest faszyzm.
KM: Tak, problem ojczyzny pojawia sie jako konkretny, tak jak to powiedziales wczesniej, kiedy zostajesz ojcem. Wlasnym dzieciom nie sprzedasz kitu, nie bedziesz im mydlil oczu, opowiadajac, co jest cenne, co jest rzeczywistym oparciem w tym chaosie. Religia to jedno, a ojczyzna drugie. Tu jest twoja ziemia, ludzie mowiacy twoim jezykiem. I sa jeszcze, w odroznieniu od „niemych” Niemcow, ludzie zrozumialego slowa i swojskiego obyczaju, Slowianie. To jest twoja przestrzen, jestes jednym z nich, miedzy tymi wszystkimi Serbami, Bialorusami, Ukraincami, Ruskimi, Czechami, Slowakami, Bulgarami, Serboluzyczanami i kim tam jeszcze, jestes Polakiem. I ciebie chcialem zapytac, co myslisz o tej slowianskiej przestrzeni jako rosyjski patriota, nazbol, i po prostu jako czlowiek.
O tym duzo napisal Dostojewski.
KM: Nie zaslaniaj sie Dostojewskim.
Nie drazylem tego problemu. Nie zajmuje mnie to zbytnio. Polska to Polska, z Serbia to samo, i z Czechoslowacja, i Ukraina. Ja jestem Rosjaninem. Mysle, ze nieszczesliwie sie zlozylo, ze Slowianie stracili to poczucie wspolnoty, jednosci, ktore narastalo w XIX wieku. Slowianski swiat jest podzielony, rozdarcia siegaja bardzo gleboko. Moze tylko na plaszczyznie jezyka zostal slad tej wspolnoty, i jego zatrzec sie nie da. Dlatego bedziemy do siebie wracali, ta wiez jest silna jak wiezy krwi, bo to wspolnota krwi.
KM: To bardzo dziwne, bo nasze wzajemne relacje byly czasem bardzo bolesne, krew tez tam byla, rozlana. Z Niemcami nie dziwi, ale jak to pojac, kiedy krzywde robia sobie swojaki? U nas ciagle wladze walkuja sprawe Katynia. Nic o Wolyniu, zeby Ukraincow nie draznic, tam tez solidne bratobojstwo bylo. Ale to inna sprawa. Ciagle czekamy, i czy naprawde tak trudno powiedziec wreszcie - bracia Polacy, nasza wina, chujowo sie stalo, blad i zal, zamknijmy rachunki, przebaczcie. Wiem, jest u Rosjan duma, zaraz pojawia sie zarzut- a wy co z naszymi jencami w 1920 roku zrobiliscie?
80 tysiecy jencow wzieliscie do niewoli. Ilu wrocilo, nie wiem. Nie wszyscy, oj nie.
KM: Fajnie by bylo wreszcie zamknac rachunki.
- Jest w Katyniu pomnik. Jelcyn by szybko sprawe win zalatwil, on byl ciagle na bani, o przebaczenie poprosic? - prosze bardzo. Hojna reka caly Sojuz porozdawal. Bierzcie Krym, bierzcie pol Kazachstanu, na chuj nam to.
KM: Paka nie pozdno, paszol ty na chuj, paka nie pozdno, idi ty priamo w angiely, tak Grazdanska Abarona spiewala, z Letowem. Pamietasz?
A Baszlaczow? Alisa?
KM: Leningrad, nasza kolezanka, co zaraz przyjdzie, ciagle Leningradu slucha.
Kiedys bardzo lubilem.
PG: Czy wypada sluchac Lube?
Tez w mlodosci lubilem, ale w Rosji miedzy intelektualistami sluchac Lube to niestosowne, ten ciag skojarzen, Lube, Michalkow, Putin, wladza. Sa wzorem prawomyslnosci. Moja corka za nimi przepada.
KM: Nautilus Pompilus...
To bardzo mile, w Polsce wielu zna rosyjskiego rocka, zauwazam w rozmowach dobre pytania, bardzo subtelne ujecia. We Francji, w Ameryce zupelnie inaczej.
KM: No kurcze, jak sie zanurze w tlumie w moskiewskim metrze, ryba w wodzie. A na Zachodzie obce cialo.
Jestesmy podobni, chodze tu po ulicach i nie czuje sie obco. Moglbym byc Polakiem, ha ha, i tak jestem Polakiem. Ale tak mam, wszedzie czuje sie swobodnie. Cos mi mowi, ze wszyscy, do ktorych dobrze sie odnosze, beda tacy i dla mnie. Rok temu bylem we Francji, noca sobie spacerowalem po Paryzu, druga w nocy, solidnie pijany ide sobie mostem, jakies towarzystwo, graja na gitarze i na skrzypcach, podchodze, giw me guitar, mowie przyjaznie, i jest taki piosenkarz u nas, Czyz, i spiewam jego piosenke - ona nie wyszla za maz za chromolonego Araba, tak sobie spiewam, i nagle trafia do mnie, ze jestem wlasnie miedzy Arabami, a oni sie smieja i sa przyjazni.
PG: No a kto najlepsze piosenki o ostatnich wojnach spiewa?
Hm, Griebienszczikow spiewa ladna ballade Nas zostalo tylko dwoje, nie znacie? Przysle wam. No niewiele tego. Ten brak to znak choroby panstwa, wypierania doswiadczen afganskich i czeczenskich. Nie przyjelismy ich do wiadomosci. To samo w literaturze. Narod nie ma powodow do dumy.
Ewa wlasnie przybyla, strzelila kilka zdjec i zadaje pytanie.
EWA: A czy ktos juz Zachara zapytal, ile jest z niego w postaci Sankji, ile autobiogramu?
Nie ma mnie tam jako postaci. Chociaz to i owo z Sankji i specnazowca Olega jest ze mnie wziete. Ale specjalnie dodalem im cech i zewnetrznych, i charakteru, zeby trudno ich bylo ze mna jednoznacznie skojarzyc.
EWA: Powiedz, naprawde chciales zrobic rewolucje?
Ciagle chce, ciagle chce.
EWA: Po co?
Rewolucja to swieto, to karnawal. Chcialoby sie poswietowac.
KM: W '80 bylem pacanem, ale pamietam tamta atmosfere i do konca zycia nie zapomne.
To jak wojna i jak milosc, nigdy nie zapomnisz. Najwazniejsze w zyciu.
EWA: A kiedy skonczy sie etap karnawalowy w rewolucji, co chcialbys zmienic?
Potrzebne bylyby wielkie uczciwe wybory i nowy parlament. Teraz w Rosji jest faktyczny totalitaryzm, jedna partia wladzy Jedyna Rosja. Rosja potrzebuje wejscia na scene nowego pokolenia, mlodych politykow, roznych opcji, liberalow, demokratow, patriotow, potrzebuje nawiazania krytycznego intelektualnego dialogu, od tego trzeba zaczac. Sojusz opozycji Inna Rosja probuje byc taka platforma dialogu. Rosja jest teraz jak zamarzniety szkielet dinozaura, bezruch. Limonow powiedzial kiedys dawno, ze w walce liberalow z patriotami zwyciezyli urzednicy.
KM: Ta gadka, zrobmy rewolucje, zeby doprowadzic do wolnych wyborow, to przerobili bolszewicy, a potem Dume rozpedzili, to mnie nie przekonuje.
Mysle, ze idealna ideologia przyszlosci to czcza idejka, jestesmy skazani na to, zeby popelniac bledy przeszlosci. Ale swiadomosc tego nie zwalnia nas z obowiazku dzialania. Mam jedno zycie, mojej biernosci nie usprawiedliwia to, ze ktos kiedys sie pomylil.
KM: W sredniowieczu w Nowgorodzie dzialala podobno wzorowa republika?
Rosyjscy demokraci lubia powolywac sie na ten fakt. Takie tradycje tez mamy, nam sie to tez zdarzalo. W Rosji ceni sie swobode, dlatego tyle bylo tu buntow, rewolucji, powstan chlopskich, kazdego wieku nam sie to przydarzalo.
EWA: A jak Inna Rosja postrzega Polske?
No w ogole malo Rosje zaprzata teraz Polska i Polacy. W czasach sowieckich obecnosc Polski byla mocniej akcentowana, duzo przekladow polskiej literatury, duzo filmow. Teraz Polska jest gdzies daleko, za oceanem. Stanislaw Lem, ot i cala u nas dzisiejsza Polska. A znasz takiego piesniarza Aleksandra Dolskiego? On spiewa taka piosenke Witaj Polsko - witaj Polsko, ilez lat marzylem o tym spotkaniu, do Mickiewicza sladow, do starych kosciolow swiec blasku...
KM: Pierwsza plyta z balladami Okudzawy w Polsce wyszla.
Powiem ci jedna bardzo wazna rzecz. W Rosji wszyscy liberalowie i zapadnicy byli polonofilami. Wszyscy, ktorzy nienawidzili komunistow, Zwiazku Radzieckiego, rosyjskiego patriotyzmu, wszyscy oni byli polonofilami. To byl bardzo silny prad. Pasternak, Slucki, cala ta poezja, oni byli zapatrzeni w Polske. Byli rusofobami i polonofilami. I w latach 80. wyraznie zarysowala sie wsrod intelektualistow opozycja miedzy polonofilami i rosyjskimi patriotami. Kazdy rosyjski poeta zydowskiego pochodzenia obowiazkowo napisal dwa-trzy wiersze o tym, jaka Polska jest piekna i wspaniala. Rozumiesz mnie? A dzisiejsze mlode pokolenie Polska ani grzeje, ani ziebi.
KM: Ale skandal! Nazbole cos powinni z tym zrobic!
Zgadzam sie, jak zostane prezydentem, zrobie wszystko, zeby to zmienic.
KM: A jak nasz redaktor bedzie prezydentem u nas, nawiazemy stosunki dyplomatyczne.
Podzielimy sie Bialorusia!
KM: O kurcze, za dwadziescia minut ma sie zaczac twoje spotkanie. Ale to niedaleko, na starowce. Zdazymy. A jacy sa twoi ulubieni wspolczesni rosyjscy pisarze? Najlepiej tacy, ktorych znasz osobiscie. Pytam, bo wiesz, juz wszystkich interesujacych pisarzy z Ukrainy wywiadowalismy, trzeba nam dalej isc na wschod.
- Piekny, rosly, kedzierzawy Zyd Dmitrij Bykow. I jeszcze bardzo dobry pisarz, nietowarzyski bardzo, odludek, Aleksiej Iwanow. Bykow - Moskwa, Iwanow – Perm. Dam wam potem telefony i emaile do nich. I moj kolega Siergiej Szorgunow, pisarz, a jednoczesnie dzialacz polityczny pierwszego szeregu. W czasie wyborow do Dumy byly dwie czolowe partie, Jedyna Rosja i Sprawiedliwa Rosja. W Sprawiedliwej Szorgunow byl, razem z Mironowem, liderem. Ale Szorgunowa wygnali z partii, bo nazwal Putina szmata.
KM: Uuuu.
Bardzo interesujacy oryginalni autorzy i ciekawi rozmowcy, warto sie z nimi zaznajomic.
EWA: A powiedz Zachar, demokracja, wolne wybory, co jeszcze chcialbys wywalczyc ta rewolucja?
KM: No i robic rewolucje dla wolnych wyborow? Robi sie ja, bo nie ma wolnych wyborow. Rewolucja jest wyborem.
Jestem czlowiekiem lewicowych pogladow. Moim zdaniem w Rosji niezbedna jest pelna nacjonalizacja bogactw naturalnych. Trzeba odwrocic patologie prywatyzacji. I Rosja powinna pojsc droga przemian podobna do chinskiej.
KM: Im udalo sie zrobic dosc lagodny zwrot od ortodoksyjnej gospodarki planowej do regulowanego rynku. Rosji sie to nie udalo.
Najistotniejsze zadanie to zmiana klasy politycznej. To klasa bandytow i lapowkarzy.
KM: To sie fajnie mowi, trzeba zmienic klase polityczna. Znaczy rozwinac transparenty - idzcie w pizdu, nie chcemy was! I gotowe.
Bylo tak w 1995. Limonow i Ampilow wyprowadzili na ulice trzysta tysiecy ludzi. Miasto bylo praktycznie w ich rekach. Limon do dzis ma lzy w oczach, jak to wspomina. Mozna bylo brac Kreml. Poszli inna trasa. To straszna strata.
KM: Tak samo przewalili buntownicy 1968 w Paryzu. Zmobilizowali tlum, zawladneli ulicami i tu pomysly im sie wyczerpaly.
Lenina nie mieli.
KM: Limonow tez nie Lenin.
Nie Lenin. Ale tez jest czlowiekiem wielkiego formatu. Riebiata, ruszamy, spotkanie za cztery minuty!
A po spotkaniu...
WA: Jak ci sie podobalo to lubelskie spotkanie?
Bardzo mi sie podobalo, ze duzo rozmawialiscie sami, to prawda, nie zartuje, dlatego ze szybko sie mecze, jak sam dlugo mowie. I spodobalo mi sie, ze byl o moja ksiazke spor, ze starly sie rozne na nia spojrzenia.
KM: Ale troche mi sie chcialo smiac, jak cytowales Tolstoja, ze rosyjski zolnierz idzie na wojne nie po to, zeby zabijac, tylko zeby zycie oddac.
Kazimierz, wiem, co mowie. To bardzo zlozone uczucie. Pamietam swoich kolegow z Czeczenii. Nie zartowalem, nie udawalem durnia. Dla Czeczencow czy Polakow to moze malo wiarygodne, ta, jasne, ofiara z siebie, bandyci i mordercy. Mowie, jak mysle.
KM: Powiem ci tak, inaczej bym patrzyl na to, co zrobili Rosjanie tutaj tuz po wojnie z niepodleglosciowym podziemiem, wlasnymi rekami i rekami swoich agentow, gdybym nie mial swiadomosci, ze dla swoich tez litosci zadnej nie mieli.
Rosja dzwiga straszny grzech gwaltu na Europie. Ale jest tez druga szala. Masy Zydow uciekly do nas przed pewna smiercia z niemieckich rak. Zatrzymalismy i zmiazdzylismy kosztem straszliwych ofiar Hitlera. To jest na drugiej szali.
KM: Przeciez wiem. Gdyby nie to, pewnie bysmy teraz nie rozmawiali. Generalplan Ost nas zywych nie przewidywal. Moze w ziemiankach w rezerwacie za Uralem. Rosjanie jak instalowali tu po wojnie swoja wladze, byli bezwzgledni, ale nie chcieli nas unicestwic jako narodu, to jednak zasadnicza roznica. Swoja droga to piekne, Niemcy ze swoja higiena i perfekcyjna organizacja weszli tu pewni siebie, do tego slowianskiego burdelu, jak po swoje, a potem jeszcze szybciej uciekali.
No wiesz, taka przygoda z Rosja nie tylko Niemcom sie przydarzyla, Francuzom tez.
KM: I Polakom.
Ta historia z Polakami jest bardzo ciekawa, bo po stronie polskiej walczylo na poczatku wielu Rosjan. Mamy takiego bohatera narodowego Iwana Bolotnikowa, byl przywodca w czasie chlopskiej wojny, a przy tym polskim agentem. Z poczatku polskie wojska byly witane jak wyzwoliciele. Ale kiedy dostali sie na Kreml i zaczeli zle prowadzic, nastroje sie zmienily. Sami sobie winni. Jakby byli rozsadniejsi, Rosja bylaby Polska.
[duzo wspolnego smiechu, cozby innego]
KM: I tak Polacy w wiecznym rozkroku miedzy Zachodem i Rosja.
A my w jeszcze wiekszym, jedna noga we Francji, a druga w Chinach.
KM: Szpagat.
Szpagat, tak.
EWA: Zrobilabym wam trzem jeszcze zdjecie, jesli nie bedziecie sie wiercili, tu jest fajne swiatlo.
KM: Nasz redaktor jest slynny ze swoich okrutnych zdjec, ktore robi wywiadowanym. Wydobywa ich szpetote. Te zdjecia sa zazwyczaj bolesnie i rozczulajaco prawdziwe.
Ewa, a ty co myslisz o tym spotkaniu?
EWA: Bylo dobrze, bo bez naboznosci i namaszczenia, bez dystansu. Nikt nie krepowal sie pytac.
KM: A, Pawel, w porownaniu z warszawskim, co na nim byles?
PG: Tam byla troche starsza publicznosc, spotkanie bylo bardziej sztywne, bo to byla ta demoniczna „Krytyka Polityczna”. Wiadomo, ze to jest salonowe ugrupowanie i nalezy sie tam zachowywac. No i wszyscy sie zachowywali. Tu bylo bardziej towarzysko.
Tam tez bylo dosc sympatycznie, ale czulem, ze chca dostac na swoje pytania wlasnie takie odpowiedzi, jakich oczekuja. Zebym podparl ich wlasny punkt widzenia. Jak wyczuwam cos takiego, robie sie przekorny.
KM: Ta, co sadzisz o roli wspolczesnych kobiet, i czekamy na sluszna odpowiedz, bo chyba nie jestes barbarzynca.
Rola kobiety w rewolucji! Ale tak, to jest problem. Mezczyzni i kobiety nie rozumieja sie wzajemnie. I nie kobiety temu winne, tylko rosyjscy mezczyzni. Sa infantylni. Moi znajomi, wspolpracownicy, chlopy po 35, 40 lat sa jak dzieci, graja w gry komputerowe.
KM: A ty nie grasz?
Nie, ostatni raz dziesiec lat temu. Oni sa aseksualni. Nawet nie chca kobiet, kobiety sa im niepotrzebne. Na plazy pelno pieknych kobiet, a moi kumple buduja cholerny zamek z piasku. Nie chca ludzie razem zyc, rozwodza sie.
KM: U nas tak samo. A ta... [mowa o Ewie] robi na tym pieniadze.
No to przynajmniej jakis pozytek. U nas ani kobiety, ani faceci nic nie chca robic.
KM: To skad macie te wszystkie atomowe okrety podwodne, rakiety kosmiczne?
To nam zostalo po Sojuzie, wiekszosc tych cacek opracowano jeszcze za Sojuza. A sluchaj, lubisz rosyjska literature?
KM: Wiadomo, naczytalem sie.
- A co lubisz najbardziej? Zwykle odpowiadaja, ze Dostojewskiego.
KM: No jego trzeba lubic, kto go nie lubi, to burak. Bulhakow, Gogol...
Czechow... [kpiaco]
KM: Fantastow rosyjskich lubie. Musialbym sie zastanowic, jaka mi zycie zmienila, dobra ksiazka zmienia zycie.
Tak, tak.
KM: Archipelag. A ty co polubiles z polskiej?
Moi rodzice mieli duza polke, a na niej Mickiewicz, Sienkiewicz, Prus. Za mlodu sporo czytalem polskiej literatury. Jerzego Putramenta, Iwaszkiewicza, Tadeusza Rozewicza, wiersze i proze. W Polsce wielu sie smieje, ze Putrament to grafoman, a mnie ci autorzy interesowali, z przyjemnoscia ich czytalem.
EWA: Tak sobie przypominam, co mnie na kolana rzucilo, Cichy Don przeciez.
KM: Aha, i Droga przez meke. Obie swietnie zekranizowane.
No, jezeli mamy robic ten wywiad, to teraz, potem bede pijany i spiacy.
EWA: Bog wam jeszcze zostal.
KM: Pawel opowiadal mi, ze na spotkaniu w Warszawie potraktowales kwestie lakonicznie, nie wdajac sie w dyskusje, ze spokojna pewnoscia oswiadczyles, ze Bog jest.
Ty tak nie myslisz?
KM: [Tu nastepuje ciag niejasnych, belkotliwych prawde mowiac zdan, ktore maja byc moim credo w temacie, wreszcie gryze sie w rozpuszczony jezor – przyp. KM] No dobra, ale to ty miales powiedziec.
Malo mysle, myslec nie lubie. Po prostu kiedy zyje, czuje jego obecnosc. To tak oczywiste i zrozumiale jak to, ze mam oczy, uszy. Zrobilem zle, dostaje od niego po lapie, dobrze zrobilem, mowi - masz kielicha wodki. Caly czas sie smieje, ma poczucie humoru, karcac mnie, mowi - no co znowu, durniu, chodz, przeprowadze cie. To kazdego dnia, kazdej minuty. Wszystko, czego chcesz w zyciu, dostajesz. Bardzo chce sie decydowac po swojemu, strasznie sie tego chce. Kusi latwizna, zeby pozwolic sobie na slabosc. Wtedy on mowi - nie dostaniesz tego, co ci przygotowalem. To bardzo prosty proces, prymitywny.
KM: Chodzisz do cerkwi?
Nie. Nie spowiadam sie. Po prostu widze, ze to jest. Mam jeszcze za duzo hardosci w sobie, zeby sie spowiadac, klekac na kolana. To moja slabosc. I niczego nie wiem o religii.
KM: Nie czujesz zwiazku z tradycja judeochrzescijanska?
Moj Bog jest prawoslawny, moje dzieci sa biale, moja zona jest Rosjanka. Ten sam u mnie, mojej babci, dziadka, u matki. Nie wybieralem go, po prostu sie z nim urodzilem.
KM: Rodzice cie ochrzcili?
Tak, ochrzcili.
KM: Modlisz sie?
Tak, swoja modlitwa. Kiedy czuje, ze kusza mnie biesy, mowie, no staruszku, pomoz mi, kiepsko ze mna. Jest taki film Zywoj, tam jeden bohater krzyczy - czego sie przyjebales! Ja tak nie robie, to grzech, ale mowie - czego ode mnie chcesz, wszystko zrobilem, co trzeba, jak nie, to zrobie jeszcze, dogadajmy sie. Ot tak. Wiem, ze on jest. On jest.
KM: Nigdy nie poczules, ze sie od ciebie odwrocil?
Nie. Chociaz wiesz, kiedy pilem i dopijalem sie do stanu, ktory nazywaja szubniakiem, nie biala goraczka, tylko wlasnie szubniakiem, to czulem wtedy zupelna, bezgraniczna samotnosc. To zupelny koszmar, ani w Czeczenii tego nie czulem, ani w wiezieniu, nigdzie nie bylo mi tak strasznie. To stan, kiedy czujesz, ze Bog cie opuscil, ze jestes sam. Wszystko jasno rozumiesz i trwasz w tym koszmarze. Tak bywa, kiedy budze sie po ostrym piciu, wstaje, ide na ulice po papierosy, a glowe rozrywa mi koszmar. Poczucie, ze Bog cie opuscil jest straszniejsze od smierci, od wszystkiego najgorszego. On wiele wymaga, ale wiele daje. Wszyscy mozemy dostac wszystko. Mamy rece, glowe, jezyk, talent, mamy wszystko.
KM: Ale final i tak kazdemu ten sam.
EWA: No i doszli do grobu.
Zawsze mnie dziwilo, ze mezczyzni bardziej boja sie smierci niz kobiety, ale zupelnie o siebie nie dbaja, a kobiety smierci sie nie boja, ale sa bardzo ostrozne. Taki paradoks. Rozumiesz?
KM: Jest niebezpieczna epidemia wspolczesnie, nazwalbym ja zywe trupy. Odnioslem wrazenie, ze w Rosji procent zywych posrod zywych jest wysoki.
- E, odsetek samobojstw rosnie. Najbardziej u Baltow. Ale wiecej ludzi wykancza po prostu alkohol. Mezczyzni umieraja bardzo mlodo. Sporo kolegow ze swojego rocznika juz pochowalem, albo troche starszych. Wodka, narkotyki. Kobiety zyja o wiele dluzej.
KM: Zachar, a jak wyglada struktura organizacyjna nacjonalbolszewikow, macie jakies politbiuro?
Nasza organizacja nikt nie dowodzi. Czasem dziala 30, czasem 60 oddzialow terenowych, ale sa autonomiczne, robia, co im sie spodoba. Wokol Limonowa jest krag 5-6 ludzi, ktorzy decyduja o linii politycznej, ale nie narzucaja jej, tylko proponuja rozwiazania. Sam Limonow jest jak guru. Ale nie steruje organizacja recznie, to by bylo niefunkcjonalne, bo w kazdej chwili moze byc, czesto tak juz bywalo, aresztowany. Ja nie mam zadnej funkcji, nie jestem liderem zadnego terenowego oddzialu , ale mam duzy autorytet w organizacji, jesli cos mam do powiedzenia, to wszyscy mnie uwaznie sluchaja.
M: Ten brak hierarchicznych sztywnych struktur to nie po bolszewicku. Poza tym oni mieli kadre zawodowcow rewolucji, z pensja, 24 godziny na dobe ryjacych pod imperium Romanowych.
A u nas bardzo szybka rotacja kadr, ludzie przychodza, odchodza, nie wiadomo, jak budowac autorytet. Setki naszych siedzialo w wiezieniu. To nie jakas szczegolna podstawa do budowania renomy, bo to zwyczajne. To bardzo skomplikowane byc dlugo rewolucjonista. Mnie sie udalo, bo odnioslem sukces jako pisarz, zarabiam pieniadze, nie jestem biednym czlowiekiem. I mowia mi koledzy, tobie to dobrze, patrz, jestesmy dziesiec lat razem w partii, ty jestes slawnym pisarzem, my przyszlismy do partii, mielismy wladze brac, a nic sie nie ruszylo.
KM: Oderwales sie od proletariackich mas.
Trudno jest druhom, ktorzy przyszli do partii jako 23-letni mlodziency, cala nadzieje na przyszlosc pokladajac w zwyciestwie.
KM: Znam ten bol. Mielismy tu w Lublinie grupe anarchistow, spory lokal, radio, drukarnie. Byl koniec lat 80. i czulismy w powietrzu rewolte. Ale establiszmenty komuszkow i koncesjonowanej opozycji sie dogadaly, system wladzy przetrwal, tylko dekoracje wymienili na kapitalistyczne. Nie mialem ochoty nastepnych piec lat biegac z ulotkami. Rodzine zalozylem, przenioslem sie na wies. Ale to byl piekny czas, ten aktywistowski.
EWA: A ja mialam zupelnie odwrotnie. Nie chce rewolucji, zyje dzieki systemowi, jego patologiom. Dzieki niemu moge zarabiac, broniac ludzi jako adwokat. Zyje z tego.
Ja tez tak zyje.
EWA: Ty piszesz.
E. Jestem biznesmenem. Mam biznes, towarzystwo akcyjne, jestem glownym udzialowcem. Mam pracownikow, zarzadzam nimi, strasze ich, zaganiam do roboty, jestem wyzyskiwaczem.
KM: Wezma sie za ciebie towarzysze, jak przyjdzie czas rewolucji.
A jak! Masz racje. Ale wiesz, Kazimierz, jak bys nie zyl, czego bys nie robil, nigdy nie bedziesz mial racji. Bylem biedny - dlatego jestes rewolucjonista, zes nieudacznik. A jak stalem sie slawny, mowia - ech burzuju, jaki z ciebie rewolucjonista. Czego bys nie robil, nie bedziesz mial racji. Kazdy zyje po swojemu. Wazne, zebys sam czul swoja prawde. Masz ja albo nie, niezaleznie od tego, czy jestes biedny, czy bogaty.
KM: A co myslisz o tym epizodzie z Murzynem, ktory Limonow opisal w Ediczce? Nie konsternuje cie mysl, ze wodz mial homoromans?
Nie, to byla fikcja. Te plotki o Limonowie to bzdura. Jestem homofobem, nie kryje tego, nie lubie homoseksualistow, ale Limonow jest prawdziwym mezczyzna, dowiodl mestwa nie raz. Mam dla niego duzo szacunku i podziwu. Jest odwazny i nie skorumpowal sie nigdy. Cala opozycja rosyjska topniala i deprawowala sie, on nie zszedl z drogi przez te lata na krok. Dugin, liberalowie, Niemcow, wszyscy z sil opadli i odpadli. On jeden od 20 lat prze bez ustanku. Po sobie wiem, ze nie podolalbym takiemu wysilkowi. Jakis czas zylem pod policyjna presja, organizowalem wielkie demonstracje. Zle spisz kazdej nocy, budzisz sie, z zona zegnasz, bo nie wiadomo, co bedzie, ona placze, dzieci placza. To jest koszmar. A on tak zyje ciagle. To wielka odpowiedzialnosc.
KM: Tak sie zastanawialem, na czym oparles zaufanie do Limonowa.
On jest czlowiekiem swiatowej kultury. Platon, Sokrates, Nietzsche, Limonow, oni dla mnie sa rowni. Jest niezwykly. Przy tym zdaje sobie sprawe ze wszystkich jego niedostatkow. Jest narcyzem, rozkoszuje sie soba. Ale ma za soba tyle dzielnych akcji, ze mu przebaczam ten narcyzm i samouwielbienie, to ciagle ja to, ja tamto, ja owo.
KM: Wodki z miodem?
Nie, wole czysty produkt.
KM: Mialem niedawno butelke czystego produktu, litr ruskiego spirytusu. Tydzien chodzilem na lekkiej bance. Nie lubie pic na umor.
A kto lubi? Taki los.
KM: Jak to bylo? Maladiec takoj, na palu spal, wsio taki upal, he he [Taki zuch, na podlodze spal, a i tak upadl – przyp.red.].
Tak, Tadzycy tak powiadaja.
EWA: A co najbardziej w Polsce ci sie podoba?
Hm, w Polsce, Przybaltyce i w Rosji sa najpiekniejsze kobiety. Tak. Bylem na wszystkich kontynentach, to nie czczy komplement.
KM: Buriatki bywaja zjawiskowe.
Moze i tak, ale nie w moim guscie. I jeszcze to mi sie w Polsce podoba, i chcialbym, zeby w Rosji tak bylo, tu jest czysto i przyjemnie, a jeszcze po wschodniemu swojsko. Dobrzy, wrazliwi ludzie. Dla mnie wazne jest w ludziach, zeby mozna sie bylo z nimi posmiac, i zeby z siebie tez potrafili zazartowac. Polacy to maja. Pogadasz troche i juz zaczynaja sie chichoty, zrozumienie polcieni, ze swiat nie taki prosty.
Onet.pl
Lublin, Boczna Lubomelskiej, 11 grudnia 2008